16 kwietnia 2024


(felieton)

Polska Akademia Literatury i „Express Poranny” ogłosiły konkurs na polski hymn narodowy. Nie, nie teraz, tylko w 1935 roku. Przewidziano dużo cennych nagród, w tym: wdzięczność narodu, parę tysięcy złotych i kwartalne prenumeraty Expressu, jednak na próżno. Jak napisano w sprawozdaniu P.A.L. – wobec braku utworu na odpowiednim poziomie literackim konkurs rozstrzygnięto negatywnie.

Tomasz Gerard

Jak pisał wówczas Cat Mackiewicz – owszem są hymny skomponowane na zamówienie... jak w Peruwii, Honduras, Liberii, Guatemali i innych krajach... ale państwa, które już istnieją, zwykle hymnów nie zmieniają, o ile nie zmusza do tego gwałtowna zmiana państwowego ustroju.
No właśnie – o ile nie zmusza zmiana państwowego ustroju. Polska wielka, wolna, mocarstwowa, przed zaborami była monarchią i mimo, że nie określano tego żadną ustawą, miała swój hymn tj. prastarą pieśń Bogurodzica. No ale w dobie dwudziestowiecznej demokratyzacji z zapałem przystąpiono do budowania nowej świeckiej tradycji. Już w 1921 roku gen. Sikorski (wówczas inspektor sił zbrojnych) wydał rozkaz do żołnierzy, jak śpiewać polski hymn. Nie ma w nim słowa o Mazurku Dąbrowskiego, ale jako załącznik do rozkazu dołączono jego tekst. Potem doszły inne rozkazy, aby śpiewać Mazurka Dąbrowskiego w szkołach (jako hymn), zaczęto też nadawać go w radiu, na zakończeniu codziennego programu. Oficjalnie uznano go za hymn państwowy w 1927 roku. Ale jak to zwykle bywa, apetyty rewolucjonistów są zawsze nieposkromione i nie wystarczało im wygnanie Bogurodzicy z polskiej rzeczywistości państwowo-publicznej, stąd też ten konkurs, siedem lat później. Nie udało się, jak wiemy, ale to nie znaczy, że nie próbowano później. Właśnie przy okazji następnych „gwałtownych zmian ustroju”.
Po drugiej wojnie – towarzysz Tomasz, czyli inaczej namiestnik Bierut – miał pomysł na zmianę hymnu, z reakcyjnego na postępowy, namawiał ponoć nawet Władysława Broniewskiego, aby ten napisał słowa. W końcu jednak uznano, że dla demokracji ludowej, socjalistycznej i sprawiedliwej społecznie, treści dotychczasowego, też przecież demokratycznego, hymnu są do przyjęcia. Nawołuje on wszak do tego, abyśmy brali przykład z Bonapartego, słynnego jakobina i rewolucjonera, co prawda nie bolszewickiej proweniencji, ale też nie byle jakiej. Polska husaria (w odróżnieniu od wojsk napoleońskich – niezwyciężona), to przecież nie mógł być dobry przykład dla zrewolucjonizowanego świata.

 

cały artykuł dostępny jest w wydaniu 1/2 (100/101) styczeń-luty 2016