25 kwietnia 2024

z inż. Aleksandrem Leżuchą rozmawia Remigiusz Wilk

_Karabiny_z_Tarnowa_13-2_s

Jak rozpoczęła się pańska kariera konstruktora?

–  Zaczęło się od pracy w Biurze Projektów Zakładów Azotowych w Tarnowie-Mościcach. Projektowałem tam urządzenia przemysłu chemicznego. Wówczas pracowałem jeszcze na desce kreślarskiej – m.in. wykonałem w odpowiedniej skali poglądowy rysunek izometryczny instalacji Tarnoformu (jest to handlowa nazwa produkowanego w Tarnowie poliacetalu), w której wchodziły obiekty, estakady, rurociągi, zbiorniki i koleje. Drugim takim rysunkiem, który pamiętam do dnia dzisiejszego, był projekt węzła, w którym łączyły się trzy estakady. Miałem tam bezkolizyjnie przeprowadzić około 90 rur o różnych średnicach przebiegających na różnych wysokościach z trzech kierunków. Rysunek przypominał gąszcz linii, ale podczas prac nie było ani jednego telefonu z budowy, co graniczyło z cudem, bo oznaczało to brak kolizji. A wszystko powstawało na desce! Swoją drogą, przypominam sobie, że dostałem za to wówczas podwyżkę.

A kiedy zamienił Pan deskę na ekran komputera?

–  AutoCAD-a nauczyłem się w Biurze Projektów i następne prace powstawały już z użyciem komputerów. Na początku lat 1990. przeniosłem się do Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Sprzętu Mechanicznego w Tarnowie, gdzie pracuję do dzisiaj. W „obeerze” początkowo pracowałem przy projekcie „Sopel”, prowadzonym przez inż. Broniewicza, - projektowałem całą skorupę oraz kilka mechanizmów. Korzystałem wówczas z programu LogoCAD Triga (2D). Później zajmowałem się wstępnymi projektami wież dla różnych armat. Rysunki 2D weryfikowałem poprzez tworzenie w skali modeli 3D z kartonu. Poprawne opracowanie ich brył wymagało stosowania geometrii wykreślnej, wykreślania linii przenikania brył i rozwinięć powierzchni. Przydatne okazały się doświadczenia nabyte w Biurze Projektów Zakładów Azotowych podczas projektowania aparatów ciśnieniowych i nie tylko, gdzie często stosowaliśmy takie przenikania i rozwinięcia. Obecnie w OBR SM pracujemy na oprogramowaniu do modelowania bryłowego Solid Edge.

Skąd wziął się pomysł tworzenia karabinów wyborowych?

–  W OBR SM udało mi się połączyć młodzieńczą pasję strzelecką – wcześniej strzelałem w Lidze Obrony Kraju i studiowałem samodzielnie budowę broni –  z pracą zawodową. Dlatego to właśnie mnie przydzielono do tworzenia „snajperów”. Pierwszą bronią, którą się zajmowałem był 12,7 mm wielkokalibrowy karabin wyborowy Wilk, projekt powstający we współpracy z Zakładami Mechanicznymi Tarnów. Nie pracowałem zresztą sam – w prace zaangażowanych było razem ze mną kilka osób. _Karabiny_z_Tarnowa_04-1_s

Dlaczego akurat taka nazwa karabinu: Wilk?

–  Broń została nazwana na cześć Karola Wilka, który z ramienia ówczesnego Departamentu Polityki Zbrojeniowej Ministerstwa Obrony Narodowej odpowiadał za realizację tego tematu. Miał on swój udział w przekonaniu wojska do tego rodzaju „przeciwsprzętowego” karabinu. Karol Wilk zajmował się wcześniej wprowadzeniem do uzbrojenia Wojska Polskiego karabinków automatycznych wz. 1988 Tantal oraz wz. 1996 Beryl.
 
A co było powodem wybrania bezkolbowego układu konstrukcyjnego?
alex_s
–  Zanim zabrałem się za projektowanie, trzeba było najpierw przeprowadzić analizę rynku konstrukcji w tym kalibrze. Zdecydowaliśmy, że należy karabin wykonać w układzie bezkolbowym (nazywanym po angielsku „bull pup”), aby zachować wysokie parametry balistyczne i dużą celność przy niewielkich gabarytach. Wilk jest konstrukcją powtarzalną. Uznałem, że broń ręcznie przeładowywana zapewnia największą dokładność strzału, a moim podstawowym założeniem było zapewnienie maksymalnej celności. Oczywiście bardzo dużo zależy od wykonania lufy, ale to już technologia.



Jak powstawał ten karabin?

– Prace nad wielkokalibrowym Wilkiem rozpocząłem od zaprojektowania magazynka, gdyż uważałem, że należy wyjść od węzła zasilania, a następnie krok po kroku obudowywać go bryłą karabinu. Oczywiście, wcześniej zostały wykonane obliczenia wytrzymałościowe najważniejszych elementów broni. Na podstawie dostępnych źródeł sporządziłem projekt koncepcyjny przyszłego karabinu, stawiając za cel nadrzędny jego celność. Starałem się przefiltrować istniejące rozwiązania pod tym kątem i wybrać to, co uważałem za najlepsze.

Aleksander Leżucha (rocznik 1964) jest inżynierem pracującym w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Sprzętu Mechanicznego w Tarnowie, twórcą polskich karabinów wyborowych Tor (Wilk), Bor (Alex-762) i Alex-338. Jako pracownik OBR SM Tarnów złożył kilka patentów na karabiny (postępowanie w toku), otrzymał również srebrny medal za obronność. Za młodu trenował kung fu, kulturystykę i strzelectwo sportowe, obecnie jest fanem kolarstwa.



Czy jest coś, co wyróżnia Wilka?

_Karabiny_z_Tarnowa_05_s–  Zaryzykowałem i zaprojektowałem dwurzędowy magazynek o pojemności ośmiu naboi – miał w sobie łączyć dużą jednostkę ognia z małą wysokością magazynka. Trzeba pamiętać, że nabój 12,7 mm x 99 to jeden z największych, jakie używane są do broni strzeleckiej, ma długość 140 mm i masę w okolicach 120 gramów. Osiem naboi z magazynkiem ma masę ponad kilograma. Jest to – lub była, bo mogło się coś od 1999 roku zmienić – chyba jedyna konstrukcja „półcalowego” wyborowego karabinu  na świecie, gdzie w układzie „bull-pup” zastosowano dwurzędowy magazynek oraz podporę tylną.
_Karabiny_z_Tarnowa_06_s
Czy podczas projektowania broni zdarzały się jakieś problemy?

–  Oczywiście, – były bardzo różne i pojawiały się najczęściej nie tam, gdzie się ich spodziewałem, ale takie jest życie. Pierwszy, poważny kłopot związany był z szerokością magazynka dwurzędowego. Jego gniazdo było tak duże, że krótki zamek – a był on krótki ze względu na przyjęty układ bezkolbowy – mógł przez nie wypaść. Problem zauważyłem podczas wykonywania modelu bryłowego w Solid Edge i aby go rozwiązać, postanowiłem podwiesić zamek na szynie. Okazało się to dobrym pomysłem, chociaż stworzyło dodatkowe problemy wykonawcze. Dużo czasu zajęło nam kątowe usytuowanie magazynka, tak, aby amunicja była prawidłowo zabierana przez zamek, a z kolei przeładowanie, czyli ruch zamka do tyłu, obywało się bez nadmiernych oporów. Zamek podczas przeładowania musiał obniżyć pozostałe naboje w magazynku. _Karabiny_z_Tarnowa_20-1_sW klasycznym karabinie nie ma takiego problemu, ponieważ drugi koniec zamka po zaryglowaniu znajduje się poza magazynkiem i naboje są cały czas obniżone walcową powierzchnią zamka, ale w „bezkolbowcu” drugi koniec zamka opiera się o pociski nabojów. I trzeba to wszystko obniżyć podczas przeładowania.

Jak dzisiaj projektuje się karabiny?

_Karabiny_z_Tarnowa_21_s–  Wilk i Alex, zostały w całości zaprojektowane na ekranie komputera, z wykorzystaniem programu do modelowania bryłowego 3D, a naprężenia w głównych węzłach sprawdzono na oprogramowaniu MES. Analizowałem ruch i kolizyjność poszczególnych części. Do ustalenia optymalnej konfiguracji i rozwiązań konstrukcyjnych karabinu posłużyłem się analizą morfologiczną. Po przefiltrowaniu tablicy morfologicznej podejmowałem końcową decyzję uwzględniając czynniki najważniejsze, czyli niezawodność działania, odporność na zabrudzenia, możliwości wykonawcze i finansowe. Na podstawie wiedzy, doświadczenia i konsultacji z przyszłymi użytkownikami wybrałem wariant optymalny, mający zadowolić jak największą rzeszę docelowych użytkowników wyrobu: wojsko, służby mundurowe, ale również strzelców sportowych. Wiadomo jednak, że przyjęte rozwiązania konstrukcyjne oraz materiały i technologie zawsze są kompromisem pomiędzy różnymi zależnościami, ponieważ nie ma konstrukcji idealnej, spełniającej wymagania każdego użytkownika._Karabiny_z_Tarnowa_15-3_s
Praca konstruktora wymaga bardzo dużo myślenia, kombinowania, szukania rozwiązań, często niekonwencjonalnych, jak również znajomości całej masy rzeczy – odpowiednich norm, zasad rysunku technicznego, sporządzania dokumentacji, wykonywania obliczeń, mechanizmów, łączników, rodzajów spawania, technologii, materiałoznawstwa, oprogramowania... Oczywiście, dzisiaj mamy coraz lepsze komputery oraz programy do modelowania bryłowego i powierzchniowego, programy obliczeniowe, dostęp do baz danych, co znacznie przyspiesza oraz ułatwia proces projektowania i analizy nowych wyrobów.

Dziękuję za rozmowę.

 

 

artykuł pochodzi z wydania  4 (19) kwiecień 2009