20 kwietnia 2024


Etap V
Dywagacje na temat prozy życia inżyniera (ważne!) przysłoniły w naszej historii to najważniejsze, czyli sam proces twórczy. Wracamy więc na właściwe tory. Człowiek myśli. Inżynier, a przynajmniej konstruktor, z natury swojego zawodu – wymyśla. Owe wymyślanie dzieje się nie tylko w godzinach pracy, gdy nam za to płacą, lecz również, gdy tak sobie myślimy dla zabicia czasu. Wspomniane wyżej wymyślanie dotyczy głównie tego, nad czym aktualnie pracujemy, a że niezależnie od bieżących spraw zawodowych sporo czasu poświęcałem właśnie temu wynalazkowi, to przez tych kilka lat od złożenia pierwszego wniosku patentowego tych wymyślań nazbierało się co nieco.

Oczywistą inspiracją i intelektualnym wsparciem było tych kilkadziesiąt rozmów (czy wręcz agitacji) dotyczących naszego zagadnienia.

aparat-004 DSC_7332 DSC_7348

Jak proste jest to rozwiązanie widać na załączonych fotografiach...

Jaki główny problem pozostał do rozwiązania? Jak pisałem w poprzednim artykule (Projektowanie i Konstrukcje Inżynierskie, październik 2010), był to problem stworzenia na osi „skrzydełka” stałego lecz kontrolowanego momentu. Na początkowym etapie zagadnienie zostało skwitowane stwierdzeniem, że problem należy rozwiązać, i że jest to pole dla interdyscyplinarnej współpracy wynalazców i konstruktorów, nie tylko z branży lotniczej. Bardzo ładnie, lecz lata płyną, a tu jakoś nie ma żadnego konkretnego rozwiązania.

Problem na pierwszy rzut oka wydaje się banalny. Istnieją rozwiązania czysto mechaniczne oparte o sprężyny, lecz przede wszystkim różnego rodzaju serwomechanizmy hydrauliczne, pneumatyczne czy elektryczne. Z tych ostatnich bardzo obiecująco wyglądały elektryczne silniki (czy szerzej siłowniki) stałomomentowe, czyli takie, w których moment jest stały i zależny od przyłożonego napięcia, czy natężenia prądu. W każdym z tych rozwiązań idee stałego momentu można zrealizować, lecz każdemu z nich czegoś brakuje. A to zbyt skomplikowane, a to zbyt ciężkie, a to zbyt mało eleganckie. Na tym tle bardzo pozytywnie błyszczał wynalazek mojego przyjaciela Zygmunta Górskiego, dotyczący jednego z główniejszych elementów każdego systemu hydraulicznego czy pneumatycznego, a mianowicie dźwignika dla największych nawet ciśnień lecz o znikomych oporach tarcia dzięki znakomicie pomyślanym uszczelnieniom mechanicznym. To jednak tylko klocki, a całość? Miesiące i lata przemyśleń. A może jednak by tak jakoś aerodynamicznie? I wreszcie podsumowanie. Idea. We wrześniu ubiegłego roku w połowie drogi na doroczne spotkanie miłośników Szkoły Szybowcowej Żar.

Zanim przystąpimy do przedstawienia samego pomysłu – trochę uzupełniających uwag na temat jakie warunki ów pomysł powinien spełniać. A więc jego realizacja do pozytywów powinna zaliczyć:

  • lekkość – warunek naczelny dla samolotów (również dla czołgów, lokomotyw, wagonów, autobusów itd.);

  • prostota i niezawodność, wynikająca głównie z owej prostoty;

  • weryfikacja powyższego przez wieloletnią eksploatację szczegółowych rozwiązań technicznych.